Grunwald 2019

I o to znów  minął gwóźdź sezonu czyli Grunwald ! Po zeszłym roku kiedy to pojechaliśmy bardzo ograniczonym składem, w tym udało się całkiem dużą paczką 🙂
Wydarzenie to nie zawodzi i jak zawsze można zanucić klasyka:
“Ja kocham Grunwald …
na-na-na-na-na-na
Bo ciągle paaadaaa…
na-na-na-na-na-na
I jest mi ziiiimnoooo….”

To tak na początek, bo później klasycznie patelnia i żarówa. Tylko to miejsce jest w stanie przygotować człowieka na tak ekstremalne doznania. Jednak wciąż nas to nie odstrasza i co roku wracamy jak gołębie do gniazda 🙂
Nasza silna grupa desantowa pojechała już tydzień wcześniej wraz z transportem, spakowani i szczęśliwi na wizje czekającej ich przygody!

 

Na Grunwaldzie zawsze dzieje się dużo, dni z pozoru leniwe mijają nie wiadomo kiedy, a wieczory są aktywne i potrafią się skończyć dopiero nad ranem. Tak też było i w tym roku. Na początku tygodnia bardzo w tym pomagało wesołe bractwo z Ciechanowa, u których chowaliśmy się przed deszczem i gdzie goszczono nas srogimi, acz rozgrzewającymi trunkami.  W dzień przed zimnym deszczem jak i spiekotą słońca części z nas udało się uciec do aquaparku co nam zastępowało średniowieczną łaźnię 😉 W pozostałe dni raczyliśmy się cieniem bractwowego daszka, leżąc, jak to Węże – w trawie.

 

Poza tym wężową tradycją uskutecznialiśmy wspólne gotowanie, delektowanie się zacnymi trunkami, oraz rozkręcanie zabaw przy ogniskach. Były śpiewy, muzyka i były tańce! W naszej rodzinnej chorągwi  Siemowita wysoki poziom zabawy, oprócz naszych własnych bractwowych talentów, utrzymywali przyjaciele z Ukrainy, także czasem aż ciężko było odpalić trolejbus i ruszyć na podbój innych chorągwi. Jednakże kiedy już to się udało to też było zacnie. Muzyka nie cichła i nogi się rwały do pląsów! Także na stołach! Pozdrawiamy kwaterkę z Artylerii 😉


W tym roku także zorganizowaliśmy Pierwszy Międzynarodowy Turniej Krykieta na Grunwaldzie  😀 Pełną emocji pasjonującą rozgrywkę wygrał nasz komandor melanżu Piweł! Chwała mu! Chwała! Chwała! i korkociąg! Przeprowadziliśmy też konkurs nalewek, który wygrała Malwina, także chwała jej! Było granie w kości i gluckhouse ale przy tym wszyscy wygrywali i przegrywali po równo.. No pomijając Saurona który wzbogacił się o parę złotych 😉

 

Poza tym standardowo snuliśmy się po kramach, wymykaliśmy obejrzeć jakiś turniej w szrankach, albo pokaz fire-show.
Ogólnie zacny wyjazd, już nie możemy się doczekać następnej okazji by w gryzącej wełnie oglądać wschody słońca 😉


Share

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *